Spójrzmy na sytuacje, w których pojawia się uderzenie dziecka, krzyk. Czy następnym razem można tego uniknąć? Zrobić coś inaczej?

1. Tata robi zakupy po pracy w dużym sklepie z 3-letnim synkiem. Jest zmęczony po całym dniu, potrzebuje zrobić szybko zakupy i wrócić do domu, odpocząć. Krzyś po odebraniu z przedszkola był niezadowolony,  bo musiał przestać bawić się autkami, a teraz idzie obok koszyka zakupowego. Kiedy przejeżdżają przy regale z zabawkami, Krzyś widzi czerwone autko, które bardzo chce dostać. Tata nie chce się zgodzić na kupno, ponieważ tydzień temu kupił synkowi inne autko. Chłopiec od razu reaguje płaczem, krzyczy: „Jesteś głupi, chcę do mamy”. W pewnym momencie kładzie się na podłodze, kontynuując płacz i krzyk. Przechodzący ludzie w sklepie spoglądają na tatę i na chłopca. Tata coraz bardziej zniecierpliwiony i zmęczony czuje presję ze strony osób w sklepie i próbuje podnosić synka, mówiąc do niego: „Dostałeś bardzo podobne autko tydzień temu, nie kupię ci kolejnego. Uspokój się, bo jak nie, to wyjdziemy ze sklepu i nigdy już nic ci nie kupię”. Chłopiec jednak nie uspokaja się, wręcz przeciwnie zaczyna uderzać tatę rękoma. „Mam tego dość!” − tata podnosi gwałtownie Krzysia z podłogi, daje mu klapsa w pupę i wkłada do koszyka z zakupami.

A gdyby tak cofnąć się do momentu odebrania Krzysia przez tatę z przedszkola? Czy można coś zrobić inaczej?

– Zadbanie przez tatę o swoje emocje: może warto zatrzymać się w drodze do przedszkola i pomyśleć, jakie emocje towarzyszą nam w tej chwili, nazwać je, być może porozmawiać przez telefon z kimś bliskim, aby móc opowiedzieć o trudnym dniu i potrzebie szybkiego dotarcia do domu. To wszystko po to, by nie przenieść wcześniejszych emocji (np. z pracy) na dziecko; przed wejściem do przedszkola warto rozluźnić ciało, wziąć parę głębokich oddechów.

– Odbiór Krzysia, który mówi, że chce się jeszcze bawić, nie chce wychodzić z przedszkola: sprawdzenie, czy jest coś, co Krzyś chce dokończyć w zabawie i umówienie się z nim na takie właśnie dokończenie − na przykład na jeszcze 5 minut zabawy, ale warto ten czas przełożyć dziecku na konkrety, np. dwa okrążenia albo ostatni wyścig aut.

– Jeżeli Krzyś nadal nie chce wychodzić: powiedzenie o potrzebie dziecka, np. w słowach: „Widzę, że bardzo chciałbyś się bawić, to chyba był fajny wyścig (sprawdzenie czy chłopiec chce coś opowiedzieć o zabawie). To pewnie nie jest łatwe skończyć taką świetną zabawę. Potrzebuję jednak pójść teraz z Tobą na zakupy i szybko wrócić do domu, bo jestem bardzo zmęczony, wiesz? Ale może w drodze do sklepu opowiesz mi o tej zabawie?” (Jeżeli rodzic jest gotowy na deklarację zabawy w domu, to tata może zaproponować taką wspólną zabawę).

Jeżeli udaje się umówić z dzieckiem w taki sposób, to czas na zakupy. Jednak jeżeli Krzyś zaczyna płakać i nadal nie chce wyjść z przedszkola, dobrze jest dać dziecku czas, starać się towarzyszyć w jego emocjach, mówiąc: „Widzę że jest Ci przykro, że przerwałem Ci zabawę, mam wrażenie, że jesteś niezadowolony”. Jeżeli wcześniej udało się zadbać o emocje rodzica, być może łatwiej będzie przyjmować emocje dziecka. W momencie kiedy dziecko zaczyna się uspokajać, warto stanowczo i uprzejmie umówić się z dzieckiem, że np. teraz wychodzicie, a będziecie bawić się po zakupach. Albo dać wybór czy chce sam założyć buty, czy tata ma mu pomóc.

­- Przed wejściem do sklepu: przypomnienie, że po zakupach będzie zabawa, jeżeli na to się umówiliście. Warto też poświęcić chwilę, aby powiedzieć dziecku, że tacie bardzo zależy na szybkich zakupach i czy syn może mu w tym pomóc, np. poprzez trzymanie listy zakupów albo podawanie produktów do koszyka.

– W sklepie kiedy Krzyś chce, aby tata kupił mu autko: najpierw warto porozmawiać z dzieckiem co to za autko, dlaczego mu się podoba, żeby Krzyś przypomniał sobie jakie auta ma w kolekcji i czy ma już czerwone. Rodzic może wtedy powiedzieć: „No to faktycznie czerwone autko jest Ci potrzebne. Dzisiaj przyszliśmy tylko po te produkty z listy, pamiętasz? Zobaczmy, co jest na liście. A jak wrócimy do domu, to możemy przejrzeć, jakie masz autka, jakie kolory i pomyślimy o tym czerwonym, dobrze?”.

Jeżeli udaje się porozmawiać w taki sposób z Krzysiem, to świetnie! Jeżeli Krzyś właśnie zaczyna płakać, krzyczeć i mówić,  że „tata jest głupi”, warto się zatrzymać. Kiedy rodzic wychwytuje w swoim ciele irytację czy zniecierpliwienie, to może skorzystać z różnych sposobów obniżenia napięcia i wtedy skupić się na emocjach dziecka. Krzysiowi właśnie została postawiona granica i naturalne jest, że może się pojawić w związku z tym złość, niezadowolenie, rozczarowanie. W chwilach silnych emocji do dziecka nie docierają racjonalne argumenty, tłumaczenie, dlatego warto skupić się na jego emocjach, które są pokazywane poprzez zachowanie (rzuca się na ziemię, krzyczy, mówi „Jesteś głupi”). Na pewno postronni obserwatorzy, ludzie w sklepie, swoimi komentarzami czy niewerbalnymi przekazami mogą utrudniać zachowanie spokoju, ale ważne jest, aby rodzic miał poczucie, że ma prawo zadbać o emocje swojego dziecka, nawet jeżeli zachowuje się ono trochę głośno i leży na podłodze. To tylko chwila dyskomfortu dla innych osób, za to bardzo ważna lekcja dla dziecka. Jeżeli rodzic czuje, że pod wpływem innych osób staje się bardziej niecierpliwy, to może warto zostawić koszyk w sklepie, wziąć dziecko na ręce, powiedzieć, że na chwilę razem wyjdziemy ze sklepu i kontynuować zakupy po ukojeniu dziecka. Kiedy dziecko przestaje powoli płakać i widać, że emocje opadają, warto wykazać zrozumienie, że cała sytuacja dotyczyła złości i rozczarowania, że nie dostanie tego autka i spytać, czy dziecko chce nadal wkładać zakupy lub trzymać listę.

Na sam koniec zakupów: rodzic może pokazać, że to było bardzo ważne dla niego − zrobić tak szybko zakupy i dzięki pomocy synka teraz mogą jechać do domu, odpocząć i pobawić się.

 

2. Poniedziałek, godzina 6.00 mama budzi Kasię do przedszkola. Nie jest to proste zadanie, dziewczynka przewraca się na drugi bok, nie chce wstać, śpi dalej. Po kolejnych komunikatach i towarzyszącej myśli mamy: „Znowu będzie to samo, w zdenerwowaniu będziemy wychodzić z domu i spóźnię się do pracy”, Kasia z niechęcią i słowami „Nie chcę iść do przedszkola” siada na łóżku. Następne czynności mają miejsce tylko dlatego, że mama ubiera Kasię, karmi ją. Dziewczynka nadal podtrzymuje, że nie chce wyjść do przedszkola. W połowie śniadania Kasia odbiega od stołu i oznajmia, że chce się bawić lalkami i zaczyna je ściągać z półki.  Na słowa mamy, aby wróciła do stołu, zjadła śniadanie, bo spóźnią się do przedszkola, dziewczynka nie reaguje, nadal się bawi. „Jeżeli zaraz nie wrócisz do śniadania, to wyjdę bez ciebie, a ty zostaniesz sama w domu, tracę cierpliwość”. Kasia przychodzi do mamy, ale nie chce jeść, trzyma lalkę i zaczyna płakać, kłaść się na stole i mówić, że nie pójdzie do przedszkola. Mama spogląda na zegarek i zdaje sobie sprawę, że jest już późno. Łapie mocno Kasię i sadza ją prosto na krzesełku, krzycząc: „W tej chwili się uspokój i jedz, jeżeli nie przestaniesz jęczeć to pochowam wszystkie lalki i nie będzie żadnej zabawy!”. Po tych słowach Kasia wpada w jeszcze większą rozpacz…

Wróćmy do godziny 6.00. Albo nawet i chwilę wcześniej… czy ta sytuacja mogłaby wyglądać inaczej, gdyby mamie udało się:

– Przyjrzeć się po przebudzeniu z jakim nastawieniem się budzi, czy jest wyspana, jaki dzień ją czeka, jakie myśli pojawiają się w głowie. Może się okazać, że mamie też nie chce się wstawać do pracy, a myśli wokół poranka i budzenia córki są całą serią katastroficznych wizji („Bo przecież zawsze tak to wygląda”). Już w tym momencie mama może zadbać o swoje emocje (niechęć, lęk…), które mogą się pojawić razem z  myślami, a same myśli postarać się urealnić i nie skupiać się na tym, że będzie źle – przeformułowanie myśli „Znowu będzie tak samo..” na np. „A więc poniedziałek, czas do pracy, idę budzić Kasię, ciekawe jak ona ma się po weekendzie”, może wpłynąć na nastawienie mamy do pobudki córki, ale też „nie nakręcać” jej nieprzyjemnych emocji i powodować większego napięcia. To ważne w jakiej formie rodzic jest rano! Może warto się przeciągnąć, wziąć kilka głębokich oddechów na dobudzenie się… Ważne jest to, co dziecko widzi w oczach rodzica po przebudzeniu – jeśli jest to napięcie, dziecko przyjmie podobne nastawienie i nieszczęście gotowe.

– Czy są jeszcze inne osoby, które w tym samym czasie się szykują albo mogą pomóc w organizacji poranka?  Może tata, który razem z mamą dzieli się obowiązkami?

– Przyjrzeć się sposobowi pobudki dziecka albo go przeformułować– jakim tonem mówimy do dziecka, czy je dotykamy, głaszczemy, może przytulamy, jeżeli dziecko tego potrzebuje? Może warto przeznaczyć parę minut na poleżenie obok dziecka (dlatego jest potrzebny wcześniejszy krok i zadbanie o swoje emocje, aby nie być spiętym i zniecierpliwionym), zapytanie jak się spało, czy coś się śniło. Taki moment na złagodzenie przejścia z nocy w dzień i zapewnienie czasu układowi nerwowemu na pobudkę, może pomóc dziecku w lepszej koordynacji i refleksowi przy późniejszych czynnościach.

– Jeżeli dziecko po takim czasie wstaje i idzie do kolejnych czynności, to rodzicowi jest na pewno łatwiej. W momencie kiedy dziecko mówi, że nie chce iść do przedszkola, zaczyna robić się smutne, warto wsłuchać się w słowa dziecka. Przecież rodzicowi nieraz nie chce się czegoś robić, nie chce się iść do pracy, a od wypowiedzenia tego na głos, nikt jeszcze nie rzucił pracy… Może powiedzenie: „No widzę, że trudno Ci się wstaje, że wolałabyś pospać… Wiesz, mi też się bardzo dobrze spało i bardzo trudno wstawało” i posłuchanie dziecka, może sprawić że (wysłuchane) dziecko chętniej wstanie. Właśnie rodzic zaakceptował, że dziecko ma prawo tak się czuć, więc emocje dziecka mogą opaść, dzięki uldze i zrozumieniu. Warto wspólnie z dzieckiem wymieniać przyjemne chwile, jakie mogą wydarzyć się w ciągu dnia. Zapewne zmiana narracji i myślenie o miłych chwilach poprawi nieco nastrój i motywację do wyjścia z domu.

– Kiedy rodzic bardzo się spieszy i wie, że jeśli nie ubierze dziecka sam albo nie pomoże przy jedzeniu, to spóźni się do pracy i będą tego poważne konsekwencje, ale z drugiej strony w głowie ma „Powinna sama się ubierać i jeść, potrafi!” − dobrze jest, gdy dokona wyboru. Albo decyduje się na ubieranie i karmienie, bo konsekwencje w pracy będą za duże i wtedy oznajmia dziecku: „Bardzo się spieszę, więc wyjątkowo ubiorę cię i pomogę ci jeść”. Albo w innej  sytuacji zapewnia dziecku przestrzeń na samoobsługę, mówiąc spokojnie: „Dziś mamy więcej czasu, ciekawe w co i jak się ubierzesz”. Lub decyduje się, że ważniejsze jest dla niego to, że dziecko samo wykona czynności i ewentualne spóźnienie może wchodzić w grę. Dla każdego rodzica lepsze może być coś innego, bo inaczej będzie szacował koszty i możliwość ich poniesienia.

– Na każdym etapie warto wsłuchiwać się we własne emocje, żeby obniżać napięcie, przypominając sobie, że „To ja jestem dorosły i ode mnie moje dziecko uczy się regulować emocje.”

– Kiedy Kasia odchodzi od stołu i zaczyna bawić się lalkami – zainteresowanie rodzica zabawą może pomóc dziecku powrócić do jedzenia. Być może Kasia nie dokończyła zabawy z wczoraj i właśnie się jej to przypomniało, a być może takim zachowaniem pokazuje, jak bardzo trudno jest się jej zebrać do przedszkola. Jeżeli mama spróbuje skomentować zabawę w sposób nieoceniający i bez silnych emocji („O, chcesz się bawić! Nie dokończyłaś zabawy?” „Mam wrażenie, że tak jak mówiłaś, nie chcesz iść do przedszkola… Wiem kochanie, że ci trudno, ja też idę do pracy i bardzo zależy mi na tym, żeby być punktualnie. Może zaprosimy tę lalkę do naszego śniadania, tylko proszę uprzedź ją, że mamy mało czasu, bo zaraz wychodzimy do przedszkola, dobrze?”), może Kasi łatwiej będzie wrócić do stołu.

– Kiedy napięcie, frustracja, bezradność u mamy zaczynają wzrastać, być może jest to czas na powiedzenie stanowczo, acz z szacunkiem, o własnych emocjach. Może słowa: „Kasiu, naprawdę widzę, że jest Ci bardzo trudno, że wolałabyś się bawić i zostać w domu. Ja potrzebuję iść do pracy, dlatego Ty idziesz do przedszkola. Potrzebuję też być na czas, bo jak się spóźniam, to robi się bardzo niemiło u mnie w pracy.  A teraz zaczynam się martwić, że jest późno i złościć się. Nie chcę, żeby było nieprzyjemnie w pracy. Chciałabym, żebyś wróciła do stołu, dokończyła śniadanie, na ile masz ochotę i wtedy będziemy mogły wyjść, dobrze?”. Oczywiście warto nie zalać dziecka monologiem, ale słowa rodzica, które traktują z szacunkiem dziecko, ale i stawiają granicę, mogą dziecku pomóc we współpracy, pomimo niechęci do wyjścia. Warto też mówić o konsekwencjach dla rodzica, bo to, że dziecko spóźni się do przedszkola, kiedy nie chce tam iść, może nie być przekonujące dla dziecka, aby przyspieszyło tempo.

– Na koniec (ale nie o poranku!) warto zastanowić się, czy coś można zmienić w porannej rutynie (a może właśnie o nią zadbać?). Być może rezygnacja z jakiejś niepotrzebnej czynności, np. ścielenia łóżka lub zadbanie o przygotowywanie ubrania wieczorem (włączając w to dziecko, dając mu wybór – adekwatny do pogody), może zaoszczędzić trochę czasu i emocji? Być może myśl, że poranki po prostu są trudne i że rodzic może mierzyć się z dużą dawką bezradności, bo nie ma wpływu na to z jakim nastrojem obudzi się dziecko, czy się wyspało, czy będzie miało ochotę iść do przedszkola*, może pomóc w akceptacji, że ten moment dnia będzie przez dłuższy czas wyzwaniem…

* To, na co rodzic ma wpływ, to oczywiście organizacja czasu wieczornego, zadbanie o własny nastrój, nastawienie rano, zadbanie o emocje dziecka… To można wliczyć do obszaru: mam na to wpływ i o to zadbałam/-em!

źródło: Co można zrobić inaczej, aby nie sięgnąć po klapsa? - FDDS dla rodziców - Platforma edukacyjna Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę

zamieściła R.K