Czy pod wpływem zachowania Twojego dziecka czujesz się czasami wyprowadzony/a z równowagi? Czy zdarzyło Ci się kiedyś zezłościć na swoje dziecko tak, że zrobiłeś/ powiedziałeś coś, czego później żałowałeś? Czy w złości nie wiesz już czasami co zrobić?

Nie ma rodziców, którzy nie złoszczą się na swoje dzieci. Złość jest emocją, którą odczuwa każdy z nas. Sama w sobie nie jest szkodliwa, co więcej – jest wręcz potrzebna. To ona mówi nam, że ktoś przekracza nasze granice, że coś nam się nie podoba, że nasze wartości są zagrożone, nasze potrzeby niezaspokojone. Można powiedzieć, że jest ona wskazówką i sygnałem – taką pulsującą, czerwoną lampką ostrzegawczą. Złość daje ponadto energię do tego, by zmienić sytuację – pokonać przeszkodę, zawalczyć o to, co dla nas ważne.

Kłopoty ze złością

Mimo tego, że złość (jak każda inna emocja) jest ważna i potrzebna, bywa, że mamy z nią kłopoty. Na czym one polegają? Generalnie rzecz biorąc, możemy wyróżnić dwa rodzaje trudności.

Pierwszy polega na ograniczonej możliwości kontaktu ze swoją złością – czerwona lampka alarmowa jest ignorowana. Często tłumimy i przykrywamy złość. Czy zdarzyło Ci się rozmawiać kiedyś z osobą, która zaciskając dłonie, sycząc przez zęby mówiła, że wszystko jest w porządku? Albo nic nie mówiła, a Ty czułeś/ czułaś, że „coś jest nie tak”? A może sam/a tak czasami masz w kontakcie z innymi i z własnym dzieckiem też? Ciało wysyła sygnały, w głowie huczy, z uszu „paruje”, a na zewnątrz trudno to pokazać, zakomunikować. Taka niewyrażona złość doskwiera „od środka” – zamiast mobilizować do działania, odbiera energię. W relacji z dzieckiem może prowadzić do tego, że będzie się ono czuło niepewnie – nie będzie wiedziało, co się dzieje i czego rodzic od niego oczekuje (zrobiłem chyba coś nie tak, mama wydaje się niezadowolona, ale nie mówi mi o tym… O co tu chodzi?). Ponadto, dziecko dostaje przekaz nie wprost, że gdy coś się dzieje trudnego, nie należy o tym mówić. Gdy rodzic ma kłopot z wyrażaniem złości, a dziecko przeżywa tę emocję w jego obecności, rodzic może chcieć za wszelką cenę i jak najszybciej „uciszyć” dziecięcą złość np. poprzez bagatelizowanie („nie ma się o co złościć” / „przecież nic się nie stało”), obwinianie („mogłeś wcześniej pomyśleć i to przewidzieć”) czy zawstydzanie („nie zachowuj się jak małe dziecko” / „taka ładna dziewczynka, a tak się brzydko złości”). W konsekwencji dziecko samo może mieć kłopot z wyrażaniem własnej złości w sposób bezpośredni. Powstaje więc „błędne koło” czy swego rodzaju sztafeta pokoleń – rodzic, który ma kłopot z wyrażaniem złości, przekazuje go swojemu dziecku.

Drugi rodzaj trudności w wyrażaniu złości polega na owładnięciu złością – przejawia się w wybuchowych, niekontrolowanych reakcjach (np. krzyku, niszczeniu przedmiotów, potrącaniu dziecka, uciekania się do przemocy fizycznej albo słownej). Czerwona lampka pulsuje tak mocno, że nie sposób zobaczyć sytuacji w innym świetle. Rodzic, który w ten sposób przeżywa złość może być dla dziecka przerażający. Ponadto, dziecko doświadczające takiej złości ze strony rodzica zaczyna myśleć o sobie, że jest złe. Złość wyrażona w formie negatywnej oceny, wyolbrzymienia czy pretensji jest odczytywana przez dziecko jako prosty wniosek „jestem zły/ coś ze mną nie tak”. Wpływa to negatywnie na jego poczucie własnej wartości, może powodować późniejszy lęk przed wyrażaniem złości lub wyrażanie jej w sposób niekontrolowany – podobny do tego, który dziecko obserwowało w domu. Tu także mamy do czynienia z „błędnym kołem”.

Jak widać zarówno tłumienie złości, jak i niekontrolowane wybuchy prowadzące np. do krzyczenia na dziecko czy uciekania się do przemocy fizycznej nie będą prowadziły do pozytywnego rezultatu. Ich konsekwencje mogą być dotkliwe zarówno dla rodzica, dla dziecka, jak i dla ich relacji. Nie jest jednak tak, że „klamka zapadła” i wszystko stracone. Wyrażania złości możemy się nauczyć. Możemy zmienić sposób, w jaki to robimy, jeśli widzimy, że nie służy on nam lub naszemu dziecku. Gdy nauczymy się lepiej radzić sobie ze złością, przekażemy tę umiejętność naszym dzieciom i zatrzymamy opisane wcześniej „błędne koło”.

Jak zatem radzić sobie ze złością wobec dziecka w sposób konstruktywny?

Rozpoznaj moment, w którym zaczynasz odczuwać złość

Każdy wybuch złości poprzedzają pewne sygnały ostrzegawcze, które płyną z naszego ciała. Przypomnij sobie, kiedy ostatni raz czułeś/ czułaś złość. Zamknij oczy, postaraj się wrócić do tej sytuacji. Przywołaj ją „klatka po klatce”. Zwróć szczególną uwagę na to, co działo się z Twoim ciałem. Czy serce szybciej Ci biło? Było Ci gorąco? Miałeś/ aś krótki oddech?

Organizm każdego z nas może inaczej reagować pod wpływem złości. Istotne jest, by nauczyć się rozpoznawać sygnały z ciała, które zwiastują jej nadejście. Poniżej wymienię kilka wczesnych oznak nadciągającej złości:

Przyspieszone bicie serca, ciężki oddech, szybki oddech, uderzenia gorąca, zaczerwieniona skóra, pocenie się, skurcze żołądka, uczucie „zaciśniętego” żołądka, zaciśnięte szczęki, „mroczki” przed oczami, zawroty głowy

Czy wśród wymienionych oznak odnajdujesz takie, które towarzyszą Ci w złości? A może Twoje odczucia z ciała są inne i dodałbyś/ dodałabyś coś do tej listy?

Następnym razem, gdy poczujesz złość, spróbuj uchwycić te sygnały, „zatrzymać się” przy nich i rozluźnić ciało – dobrą praktyką mogą być głębokie oddechy, zaciskanie i rozluźnianie mięśni czy zamknięcie na chwilę oczu.

Zmień sposób myślenia

Niektóre codzienne interakcje z dzieckiem mogą być naprawdę trudne. Mówisz coś do dziecka, a ono nie reaguje, dziecko robi coś bez Twojego pozwolenia, bije się z bratem/ siostrą, nie współpracuje z Tobą w miejscu publicznym, zaczepia Cię, gdy zajmujesz się pracą albo z kimś rozmawiasz. Takich sytuacji każdy rodzic może wymienić wiele. Tym, co czyni je szczególnie irytującymi, są myśli – zapalniki. Takie myśli przypisują dziecku celowe działanie (np. „Robisz to, żeby mnie zdenerwować”), wyolbrzymiają jego przewinienie („Nigdy mnie nie słuchasz”) lub niosą za sobą negatywną ocenę dziecka („Jesteś manipulatorem”).

Gdy pomyślisz w ten sposób, szansa, że zareagujesz gwałtownie jest spora. Myśli – zapalniki podnoszą poziom złości na dziecko – dzięki nim nasz licznik złości skacze mocno w górę.

Jeśli poziom złości wobec dziecka zależy od Twoich myśli – zapalników, jednym ze sposobów redukcji złości, będzie zmiana sposobu myślenia w trudnych sytuacjach. Czym więc zastąpić myśli – zapalniki?

W jednym z badań, opublikowanych w książce „Kiedy Twoja złość krzywdzi dziecko. Poradnik dla rodziców”, naukowcy wyróżnili siedem strategii myślowych, które okazują się najbardziej skuteczne w obniżaniu złości. Poniżej lista takich strategii:

- To minie. Dzieci muszą przejść przez ten etap rozwoju.

– Takie zachowanie jest naturalne dla dzieci w tym wieku.

– Nie bierz tego na poważnie. Trzeba potraktować to z humorem.

– To po prostu zwyczajna impulsywność dziecka.

– Ono nie ma zamiaru zrobić mi przykrości. Po prostu próbuje poradzić sobie ze swoim problemem.

– Zwyczajnie nie potrafi powstrzymać się od takiego zachowania (płaczu, krzyku, przeszkadzania, zabiegania o moją uwagę).

– Wytrzymam to, dam radę.

Większość z tych określeń wskazuje, że pewne zachowania dzieci wynikają po prostu z etapu rozwoju, na którym jest dziecko, nie są celowo wymierzone w rodzica. Gdy to przyjmiemy, łatwiej będzie o bardziej łagodną reakcję względem dziecka – nieprzypisywanie mu negatywnych intencji czy złych cech charakteru.

Spróbuj wybrać któreś z powyższych stwierdzeń i powtórz je sobie kilkukrotnie w myślach następnym razem, kiedy poczujesz złość i będziesz mieć ochotę na przykład krzyczeć na swoje dziecko. Możesz wtedy powiedzieć sobie „Wytrzymam to, dam radę!

Daj sobie czas

Nie musisz reagować według starego, utartego schematu (np. podnosząc głos na dziecko, a później tego żałując). Już samo to, że zwrócisz uwagę na to, co dzieje się z Twoim ciałem, może okazać się pomocne w zatrzymaniu automatycznej reakcji. Głębokie oddechy, policzenie do dziesięciu, zatrzymanie myśli – zapalników, to kolejne sposoby na wyciszenie się. Gdy uda Ci się wstępnie ochłonąć, daj sobie czas na zastanowienie się, co kryje się pod Twoją złością. Jakie Twoje potrzeby są niezaspokojone? Zacznij od przyjrzenia się tym podstawowym – jeśli np. od kilku dni niedosypiasz, z większą łatwością możesz się denerwować. Może jednak chodzi o inne potrzeby? Jeśli uda Ci połączyć uczucie złości z przyczyną, która je wywołała, ustalić, co takiego trudnego dzieje się w Twoim życiu, czego Ci brakuje, to już jest bardzo dużo w kierunku konstruktywnego radzenia sobie z tą emocją. Możesz wtedy dalej się zastanawiać, co mogłoby być dla Ciebie pomocne w zaspokojeniu danej potrzeby, jak możesz zmienić aktualną sytuację, czy samodzielnie będziesz próbował/a sobie pomóc, czy może poprosisz o pomoc kogoś bliskiego.

Weź odpowiedzialność

– Jak on mnie irytuje

– Wkurzasz mnie

– Jestem zła, bo mnie nie słuchasz

– Przez ciebie mama jest zła

– Działasz mi na nerwy

Dla wielu z nas to codzienny język. Jest tak powszechny, że nawet się nad nim nie zastanawiamy. Warto zadać sobie jednak pytanie: kto odpowiada za to, co czujesz? Twoje dziecko? Partner? Twój Szef? Sąsiedzi? System?

Emocje (w tym złość), które przeżywamy są wynikiem tego, co się dzieje w nas samych (np. naszych niezaspokojonych potrzeb, pojawiających się myśli – zapalników), a nie tego, co się obiektywnie dzieje w świecie zewnętrznym.

Spójrzmy na przykładową sytuację: Ewa wraca po ciężkim dniu z pracy do domu. Jest zmęczona. Wchodzi do mieszkania i widzi straszny bałagan. Jest poniedziałek, w weekend sprzątała mieszkanie, ale nie ma już po tym śladu. W salonie na sofie siedzą jej synowie i wcinają popcorn. Ewa czuje, jak robi jej się gorąco, nogi i ręce zaczynają delikatnie drżeć, żołądek się zaciska. Czuje złość. Kto odpowiada za to, jak czuje się Ewa? Jej synowie? Ewa przeżywa złość, bo jej potrzeby odpoczynku, spokoju, łatwości są niezaspokojone. Jej złość rośnie, gdy myśli: „Wychowałam egoistów, którzy nie doceniają mojej pracy. Zupełnie mnie nie szanują!”. Faktem jest to, że synowie Ewy zrobili bałagan. Ale to Ewa na ten bałagan zareagowała w taki, a nie inny sposób. Może gdyby miała dobry dzień w pracy na tę samą sytuację zareagowałaby inaczej? Miała prawo poczuć złość, JEJ złość. Chłopcy odpowiadają za bałagan, ale nie za emocje swojej mamy. Zamiast wykrzyczeć:

– Jestem wściekła, bo jak zwykle zrobiliście wielki bałagan w mieszkaniu!

Ewa mogłaby powiedzieć:

– Czuję złość, bo liczyłam na to, że jak wrócę, to będzie porządek w mieszkaniu, a bardzo dziś potrzebuję odpoczynku.

W pierwszym przypadku synowie zostaną obarczeni emocjami mamy, w drugim Ewa weźmie odpowiedzialność za własne uczucia. Gdy to zrobi, łatwiej jej będzie poszukać sposobów na poradzenie sobie ze swoją złością. To ona za nią odpowiada, może więc coś z nią zrobić. Jeśli uzna, że odpowiedzialni są synowie, tylko od nich zależeć będzie, co dalej stanie się z emocjami Ewy. Ona pozostanie bezradna i coraz bardziej sfrustrowana.

Czy opisane powyżej wskazówki są proste do wcielenia w życie? Pewnie nie. Czy są możliwe do zastosowania? Jak najbardziej. Zmiana jest możliwa i nigdy nie jest na nią za późno. Najlepiej rozpocząć ją od siebie, a rezultaty odczujemy nie tylko my, ale również nasze otoczenie – w tym nasze dzieci.

 

Autorka: Justyna Kobyra, psycholog dziecięcy

źródło: https://earlystage.pl/blog/jak-sobie-radzic-ze-zloscia-wobec-dziecka/

zamieściła; R.K.